Jak doszło do reaktywacji Rally Masters ?
Foto: Piotr Puchalski Rally Foto
W wyniku sporego zamieszania, po którym w ekspresowym tempie na rajdowe trasy wrócił cykl Rally Masters organizowany przez Ryszarda Krawczyka.
Pod koniec sezonu 2018 współpraca między dwoma organizatorami cyklu Tarmac Masters, czyli wyżej wspomnianym Ryszardem Krawczykiem, a Marcinem Jankiewiczem dobiegła końca. W wyniku wielu nieporozumień oraz braku zrozumienia się w stosunku co do organizacji rajdu główną rolę w TM objął wyłącznie Marcin Jankiewicz natomiast Krawczyk planował powrót do korzeni tego przedsięwzięcia. Tym samym przed dwoma laty cykl Rally Masters ponownie wrócił do życia, a przy okazji zostały utworzone Amatorskie Mistrzostwa Dolnego Śląska, do których liczyło się kilka rund zarówno RM oraz TM. W sezonie 2019 udało zorganizować się cztery rundy. Oprawa zawodów znacząco przypominała tą znaną sprzed ponad siedmiu lat. Dokładnie mówiąc to mam na myśli wygląd oraz styl rampy startowej czy też grafik stosowanych na numerach startowych w roli głównej ze znanym ,,Stigiem".
Sezon 2019 ruszył od eliminacji w Sobótce, na której nie zabrakło słynnego oesu Koniczynka odbywającego się na ulicach Sobótki. Odcinek ten znany jest przede wszystkim z bycia niegdyś próbą Rajdu Polski kiedy ten jeszcze gościł na Dolnym Śląsku. Sobótka oraz druga runda rozgrywająca się w Męcince nieopodal Jawora, a dokładnie rzecz biorąc na trasach rundy Tarmac Masters, która gościła w tamtych rejonach w sezonie 2018 były bardzo słabo obsadzone. Mała ilość załóg nie przyciągnęła uwagi, ale podczas eliminacji w Świdnicy uległo to nieco zmienia na plus. Mimo tego na dolnośląskich oesach RM mogliśmy oglądać takie samochody jak: Ford Fiesta Proto, którymi startowali Tomasz Terlikowski i Damian Drapikowski, a także BMW M3 E36 Szymona Rusina. Prawdziwą wisienką na torcie w tamtym sezonie była ostatnia runda, która odbyła się podczas czwartego, ostatniego etapu Rajdu Dolnośląskie. Wtedy też oprócz stawki RSMP czy też HRSMP na kultowych odcinkach Dolnośląskiego na dystansie regulaminu RO pojawiła się skromna obsada RM.
W zeszłym roku zostało zastosowane ciekawe rozwiązanie dotyczące problemu z wydłużaniem odcinków w przypadku organizacji rajdu dla RO i SuperKJS. Podczas pierwszej rundy w Złotoryi w harmonogramie znalazło się, aż dziewięć oesów. Na sześciu z nich na tym samym dystansie kilometrowym rywalizowały zarówno załogi jadące w RO jak i w SuperKjs. Natomiast po OS 6 SuperKjs kończył zmagania, a RO kontynuowało je jeszcze przez cztery znacznie dłuższe odcinki. Dzięki temu zniknął problem przesuwania mety lotnej oraz stop co zawsze pochłania nieco czasu, a dla kibiców oznacza to dodatkową logistykę w przypadku gdy ciekawa miejscówka znajduje się tylko we fragmencie, na którym jedzie tylko RO. W roku 2020 odbyły się tylko dwie rundy. Wyżej wspomniana Złotoryja oraz jak się później okazało zamykająca sezon Świdnica. Do skutku niestety nie doszła runda w Zieleńcu, która nie odbyła się ze względu braku zgody na oes Spalona oraz problemy z zabezpieczeniem medycznym rajdu. Mimo tak krótkiego, ale jakże ciągnącego się sezonu w Świdnicy pojawił się jeden duet w samochodzie klasy R5 (Chwist/Borysławski Volkswagen Polo R5). Natomiast w harmonogramy obfitowały w ciekawe konfigurację odcinków takich jak Przełęcz Walimska jechana pod górę po czym następowało długie spadanie z nawrotami do Rościszowa natomiast oesy w okolicach Złotoryi były po raz pierwszy wykorzywane w celu organizacji rajdu, a w późniejszym czasie jeden z odcinków RM przypadł do gustu Mikołajowi Marczykowi, którym testował w okolicach Nowego Kościoła przed jedną z rund ERC.